1 września 2017

Od Conor'a CD Ethan'a

Serce podskoczyło mi aż do gardła. Nie mam lęku wysokości, jednak zwisanie na desce, która przed chwilą pękła w połowie pod moim ciężarem, nie wróży dobrze. Zacząłem nerwowo łapać się kawałka drewna, byle by mieć pewny chwyt, żeby wyratować się z zaistniałej sytuacji. Jednak na nic mój wysiłek, deska jest zbyt wąska, a ja zbyt duży i ciężki. Zerknąłem przez ramię w dół. Chuj, najwyżej złamię se nogi. Skierowałem wzrok znowu przed siebie. I oto on. Mój rycerz na jebanym białym koniu, czytaj białowłosy chłopak, za którym muszę biegać, żeby dowiedzieć się jak ma na imię. W sumie w innych okolicznościach, mógłby być z tego niezły materiał na film romantyczny, ale co ja się tam na tym znam. Chłopak złapał mnie za ręce i wręcz dosłownie wciągnął na dach. Odetchnąłem z ulgą, znowu złapałem się na wstrzymywaniu oddechu.
- Dzięki - mruknąłem cicho pod nosem.
Jakim cudem wytrzymało jego, a mnie nie? Jesteśmy prawie podobnej postury. Teraz to jednak jest najmniej istotne. Spojrzałem na jegomościa, obserwował mnie. Jest czujny, tym gorzej dla mnie. Wyprostowałem się, ku mojemu zdziwieniu towarzyszył temu cichutki 'trzask' rozciąganych kości. Uniosłem lekko kąciki ust, gdy dostrzegłem minimalne drgnięcie białowłosego. Może teraz odwrócimy strony i to ja go zaskoczę? Momentalnie zerwałem się w stronę chłopaka. W końcu wyraźnie poczułem jak napinają mi się mięśnie na prawie całym ciele. Przyjął on jakąś tam postawę obronną, jednak udało mi się jakoś go położyć. W powietrze wzbił się tuman kurzu i drobnego piasku. Usiadłem na nim, blokując mu ruchy nogami, dłońmi zaś jako tako unieruchomiłem jego ręce. Nastała taka cisza, że było słychać świst wydychanego przeze mnie powietrza. Ciężki oddech po czymś takim, no zdecydowanie trzeba wrócić do mocniejszych ćwiczeń.
- Coś słabo z formą chyba - mruknął chłopak.
W odpowiedzi jedynie uśmiechnąłem się. Poczułem, że próbuje on wykorzystać moje chwilowe rozkojarzenie ruszając dłońmi by się uwolnić. Zacieśniłem uścisk. Dopiero teraz zauważyłem też, że rozciąłem dłonie na tamtej feralnej desce i moja krew zaczęła powolutku ściekać na dłonie chłopaka.
- No dobra, dosyć zabawy - przybliżyłem twarz do jego twarzy, powiedzmy, że to taka... prowokacja. - Imię -powiedziałem stanowczo. - Serio, opaska mówi mi tyle co nic, a jednak wolę wiedzieć z kim się 'bawię'.



<Ethan? To nie ja pisałam, to choroba xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy