28 lipca 2017

Od Alyssy CD Ethan'a

- A mam inne wyjście? - Syknęłam. - Wszystko powoli się kończy. Morfina, adrenalina, torebki z krwią oraz narzędzia do szycia. Co zostało to kilka woreczków z witaminą i leki przeciw bólowe. Stwierdzam, że nie mamy nic. Kompletnie.
Mężczyzna wbił swoje zimne spojrzenie w oczy Aly.
- Czy ty sobie żartujesz? - Wydał z siebie przerażający głos, który spowodował ciarki na nogach Aly - Dlaczego mnie o tym nie informujesz?!
- A myślisz sobie, że tak łatwo, gdy Ty jesteś w rozjazdach! - Odpowiedziała tym samym. - Cóż... Nasz lekarz wyruszył już kilka dni temu w poszukiwaniu lekarstw. Pewnie teraz wędruje ze szwędaczami to po pierwsze, a po drugie, to Helen zajmuje się tym wszystkim! Nie moja też wina, że wykarmia tym wszystkich jak leci po kolei i nie patrzy ile tego jest!
Ów mężczyzna wyprostował się, spojrzał pewnie na Aly i powiedział.
- Dobrze porozmawiam z nią - Pokazał palcem w stronę swojego 'pokoju' - A teraz zapraszam do mnie. Obgadamy wszystko.
Ruszyli w stronę starego pokoju dyrektora, w którym to teraz przebywał Lider. Pomieszczenie było duże i przestronne. Co zaskoczyło Alysse, to to, że mężczyzna trzymał tam porządek, co trudno o te czasy. Mężczyzna usiadł i spojrzał na leżącą na stole mapę.
- W ostatnim czasie wysłałem doświadczonych ludzi po jedzenie oraz naboje i bronie - Pokazał palcem na miejsca, w których to znajdowali się wysłannicy - My ruszymy w kierunku Leavenworth. Cóż... Stan jest może krytyczny, ale wiem też, że nikt nie zapuszczał się w tamte tereny. Ruszymy za jakąś godzinę. Bierzesz jeszcze kogoś z nami?
Aly założyła rękę na rękę i przyjrzała się dokładnie miejscu. Zależało jej też na odnalezieniu innego szpitala.
- Nie ma tam szpitala, lecz jest przychodnia. Dobrze, że przynajmniej to. - Pochyliła się nad mapą - Wiem, gdzie możemy się udać. Tata mówił, gdy był na ostatnich czyszczeniach, że w Wentachee jest kilka oddziałów szpitalnych, więc pewnie roi się od medykamentów oraz narzędzi. Przyda nam się wszystko. Obawiam się jednak, że nadchodzą w tamtym kierunku Kruki. Będą korzystać z okazji, więc my powinniśmy się śpieszyć.
Mężczyzna wbił się w fotel, złapał się za policzek palcem i wbił spojrzenie w mapę, lecz po chwili przebudził się z myślenia.
- Jak masz na imię?
- Alyssa. - Odpowiedziała. - Wszyscy wołają na mnie po prostu Aly.
- To ty jesteś Develron?
- Tak.
- No, nie spodziewałem się po Tobie tylu rzeczy Aly. Mam też nadzieję, że to nie będzie jedyne, co jeszcze zobaczę. - Podniósł się i podszedł po swój karabin, który był oparty o ścianę. - Wybacz, sam się nie przedstawiłem Ethan. Tyle powinno Ci wystarczyć. A teraz ruszamy.

 
Ethan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy