Evan zaprowadził mnie do piwnicy. Nie
wiedziałam, ze jest tu coś takiego. W sumie, w większości budynkach jest.
Otworzyłam drzwi, a tam były stoły i kilka osób z różnych drużyn. Podeszłam i
zasiadłam do stołu. Po krótkiej grze ciężko było się oderwać. Evan stał, reszta
też i patrzyła. Im dłużej grałam tym więcej chciałam. Chciałam ich zniszczyć,
to właśnie to, passa zwycięzcy, chcesz więcej i więcej aż wszyscy wokoło
przegrają.
Taka gra zajęła grube godziny, gdy w końcu
udało się przerwać. Gra musiała dobiec końca. Zabrałam wszystko i schowałam,
podeszłam do Evan'a z lekkim uśmiechem.
Bez słowa wyszliśmy z piwnicy i wyszliśmy z
budynku, chciał mi pokazać okolice wokół budynku. Skoro już tu będę przez
resztę swojego marnego życia to choć będę robić coś co lubię. Tak, właśnie
zabijanie zombie jest czymś co lubię. Skoro i tak nie wiadomo kiedy znajdzie się
antidotum to trzeba jakoś przetrwać.
Gdy Evan mnie oprowadził, poszedł coś zrobić.
Nie pytam się, nie moja sprawa, wzięłam broń i kilkanaście różnych naboi. Weszłam
na dach, zamknęłam drzwi. Położyłam się niedaleko krawędzi, wzięłam zamocowałam
tłumik, ustawiłam snajperkę i szukałam celów. Było ich mało, czekałam dłuższy
czas aż się pojawili jacyś ludzie. Uciekali przed gromada umarlaków.
- W końcu mam do czego strzelać. - celowałam w
umarlaków. Strzelałam, przypadkowo trafiłam w prawie ugryzionych. Przecież i
tak nie żyją to tym lepiej. Wtem usłyszałam za sobą kroki. Podniosłam się i zobaczyłam
Evan'a, stał tak po prostu. Wzięłam broń, naboje i chciałam już iść lecz mnie
zatrzymał.
- Czemu ich zabiłaś? - zapytał
- Przecież i tak by ich złapali. Byli martwi,
ukróciłam im śmierć. - powiedziałam i wyminęłam go Zeszłam na dół do pokoju.
Rozłożyłam bronie na stole, usiadłam i zaczęłam je czyścić.
Evan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz