Był pochmurny dzień, zbierało się na deszcz.
Spacerowałam po mieście, a od wybuchu epidemii raczej jego pozostałościach . Że
też świat był dla mnie tak okrutny i przyszło mi żyć w obecnych czasach. Ale
cóż, trzeba umieć dostosować się do panującej sytuacji, jeżeli nie ma się chęci
skończyć jako żarcie dla Nieumarłych.
Nieumarli... Gdyby oni teraz nie istnieli,
jakby wyglądał nasz świat?
Na cholerę ludziom były te wszystkie
eksperymenty?
Na cholerę mój własny ojciec zdecydował się
opuścić rodzinę, żeby móc brać w nich udział? Byłam wtedy mała i nic nie
rozumiałam. Myślałam, że on robi dobrze, że do nas wróci. Ale nie, poświęcił
się pracy, zostawiając nas samych sobie, czego nigdy nie będę mu w stanie
wybaczyć.
Niedługo potem mama ciężko zachorowała i
zmarła, przez co został mi tylko Oliver. Chronił i nauczył mnie wielu rzeczy. A
na samym końcu poświęcił się, ratując mnie przed atakującym Zombie. Gdybym
wtedy umiała się obronić...
Po tamtym starciu zostały mi zaledwie dwie
blizny na policzku, ale brat za moją głupotę
przypłacił życiem. Gdyby tylko wszystko mogło potoczyć się ina--
Z cudownego czasu wspomnień wyrwał mnie
zduszony krzyk.
Kilka metrów koło mnie stał Biegacz.
Momentalnie sięgnęłam ręką w kierunku bioder. Jednak ku mojemu nieszczęściu
zostałam tam tylko pustkę. No to jestem w dupie... Nie ma to jak wyjść w
stanie wojny na spacerek i zapomnieć broni. Brawo Maggie, brawo.
Stworzenie wreszcie się mną zainteresowało.
Nie tracąc więcej czasu rzuciłam nogi za pas. Ostatnią deską ratunku przed
zakończeniem mojego marnego żywota dzisiaj było wykiwanie tego brzydala.
Biegłam najszybciej jak tylko mogłam, a gdy
tylko wyleciałam zza zakrętu, wpadłam w najbliższą, wąska uliczkę i ukryłam się
za wystającym fragmentem ściany.
Czekałam w napięciu. Cisza panowała od
dłuższego czasu, więc odetchnęłam z ulgą, czując się bezpiecznie.
Ale wtedy spojrzałam w lewo.
Coś tam stało i świdrowało mnie wzrokiem.
Odruchowo cofnęłam się kilka kroków i uniosłam
ręce w obronnym geście. Jednak zaraz zdałam sobie sprawę, że to 'coś' to jednak
człowiek i lekko się uspokoiłam. Przełknęłam nerwowo ślinę, czekając na jego
ruch.
<Halko, ktoś coś? Pierwsze opo od roku, więc proszę nie bić :c>
<Halko, ktoś coś? Pierwsze opo od roku, więc proszę nie bić :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz