Chodziłam spokojnie po jednym z pozostałych
miast i napawałam się widokiem ruin. Moje dzisiejsze wędrówki nie miały
najmniejszego sensu, a były zwykłą głupotą zważając na to, że mogłam natknąć
się na jakiegoś zombie. Mimo tego nie przejmowałam się zbytnio i kontynuowałam
swój spacerek. Okolica była przerażająco cicha, co zwiastowało jedynie to, że
zaraz dostanę zawału serca gdy zza rogu wyskoczy na mnie umarły.
Pomimo mojego wiecznego zamulenia zareagowałam
szybko na odgłos biegnącej postaci. Odruchowo schowałam się za przypadkowy gruz
i skupiona obserwowałam jak za fragmentami ściany chowa się jakaś dziewczyna w
moim wieku. Od razu mój humor polepszył się, o ile to możliwe i miałam ochotę
od razu podejść i zagadać. Wiedziałam jednak, że to byłoby najgłupsze co
mogłabym zrobić, bo widać było, że nieznajoma uciekała przed czymś i właśnie
się schowała. Dlatego też czekałam tak z nią wsłuchana w ciszę.
Zrozumiałam, że zagrożenie przed którym tak
uciekała minęło, więc wyszłam zza gruzu i rozciągnęłam się po zbyt długim jak
dla mnie przy kucu w bezruchu. Cały czas przyglądałam się jej, bo byłam
zwyczajnie ciekawa kim ona jest. Wtedy dziewczyna odwróciła swoją twarz na mnie
i najprawdopodobniej przestraszyła się, bo odskoczyła i podniosła ręce w
obronnym geście. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo to przypomniało mi moje
zachowanie kilka lat temu. Chcąc by się uspokoiła pomachałam do niej przyjaźnie
i uśmiechnęłam się jak najszerzej by zobaczyła to z drugiej strony ulicy.
<< Maggie? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz