23 lipca 2017

Od Evan'a CD Ayako

Zapakowałem do plecaka mapę, kompas, kilka przekąsek i zabawki dezorientujące. Zapinając go spostrzegłem na komodzie scyzoryk, stary i już zardzewiały. Założyłem torbę na jedno ramię i podszedłem bliżej aby wziąć przedmiot w dłoń i poprzewracać go między palcami. Patrząc smutnym wzrokiem w umyśle zapanowała burza wspomnień. Nie był to najprzyjemniejszy poranek skoro zebrało mi się na retrospekcje. Schowałem scyzoryk do bocznej kieszonki plecaka. Wychodząc chwyciłem w dłoń telefon i nożyk, który chwilę później schowałem. Nie miałem konkretnego planu na dzisiaj, po prostu pomyślałem, że chciałbym sobie pospacerować. Dopiero świtało, a ja już byłem na nogach. Chodząc po mieście zaczepiła mnie grupka osób. Nie byli to bandyci, bardziej zdesperowani by przeżyć ludzie. Skierowałem ich do siedziby kruków, szpitala na południu. Kiedy odeszli spacerowałem sobie przez głową ulicę kopiąc zużyty kubek po kawie. Nie przepadam za nią, jest sucha i gorzka. Stanąłem, spoglądając w niebo rozmyślałem co by dzisiaj porobić. Nie ma nowych członków, nie ma kogo zapoznać z terenem. Eh… Westchnąłem, a na mojej twarzy znów zagościł smutek. Nagle do mych uszu dobiegł przeraźliwy krzyk, był niezrozumiały i zduszony. Nie przypominał charakterystycznego ryku Zombie, to był ludzki głos. Czym prędzej pobiegłem w stronę usłyszanego dźwięku. Gdy byłem już blisko zwolniłem i zachowując ostrożność zbliżyłem się do ściany budynku. Wyciągnąłem nóż i ściskając go powoli wyszedłem zza rogu. Moim oczom ukazał się rozpaczliwy widok. Na ziemi leżała dziewczyna, była zakrwawiona; obok niej klęczał niebiesko włosy chłopak. Oboje mieli twarze we łzach. Spoglądałem na nich z współczuciem. Została zarażona. Chłopak otarł łzy, ale na darmo. Przyłożył dłoń z nożem do gardła dziewczyny po czym szybko pociągnął w bok. Gdy dziewczyna nie dawała już znaków życia ten wypuścił broń i przytulił martwe ciało. Stałem tam jak wryty, słuchając jego płaczu poczułem bolesne ukłucie w sercu. Strata kogoś bliskiego to najgorsze co się może w życiu zdarzyć. Niebiesko włosy uniósł swoją głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Był rozkojarzony, przestraszony i wyczerpany; zupełnie jak ja gdy straciłem brata.
– Hej… – zacząłem, ale nie potrafiłem dokończyć. Nie wiedziałem jak do niego zagadać. Zamknąłem na chwilę oczy aby zebrać się w sobie. – Najwidoczniej jej życie miało być krótkie. Znam tę uczucie, uczucie utraty bliskiego… Pomóc ci ją pochować? – chłopak nie odpowiedział, ale dostrzegłem lekkie poruszenie głową w odpowiedzi „tak”. Podszedłem do niego. – Musisz zamknąć oczy. – ponownie kiwnął głową i wykonał moje polecenie. – Wygląda jakby spała.


<Ayako?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy