Stałam jak słup, w razie potrzeby gotowa
stanąć do walki, próbując ocenić czy człowiek stojący naprzeciwko jest
potencjalnym zagrożeniem. Przesunęłam się kawałeczek w jego kierunku, aby móc
się lepiej przyjrzeć.
Okazało się, że raczej wcale nie było się czego
obawiać. Moim oczom ukazała się niewysoka dziewczyna, prawdopodobnie kilka lat
młodsza niż ja. Promienie się uśmiechała, lekko machając w moją stronę.
Poczułam się pewniej i dałam sobie spokój z
pozycją bojową. Nie powinna stanowić niebezpieczeństwa, a nie mam za wielu
przyjaciół, więc może to dobry moment, aby zawrzeć nową znajomość? Cóż, żyje
się raz.
Powolnym krokiem ruszyłam do miejsca, w którym
stała.
– Um...Hej? – rzuciłam niepewnie, co
zabrzmiało bardziej jak pytanie. Naprawdę przydałyby mi się korki jeśli chodzi
o kontakty międzyludzkie.
– Heej – odparła, uśmiechając się jeszcze
szerzej. – Widzę, że udało ci się uciec przed tym, co cię ścigało.
– Ta. No wiesz, biegacze i brak broni to jedno
z najgorszych możliwych połączeń. – Zamilkłam na chwilę, nie wiedząc jak dalej
ciągnąć rozmowę i popatrzyłam na własne buty. – A tak w ogóle co taka mała
dziewczyna jak Ty robi tu sama?
Nie sądziłam, że jest to możliwe, ale jej
kąciki ust uniosły się jeszcze wyżej, po czym lekko się zaśmiała. Ja za to
stałam jak wryta, nie mając zielonego pojęcia co śmiesznego właśnie wyszło z
moich ust.
– Może i nie wyglądam, ale mam 18 lat. –
powiedziała, rozwiewając moje wątpliwości.
– Ooh... Sorka, nie powinnam była tak szybko
tego oceniać. Ja sama mam 17. – burknęłam, lekko zażenowana swoją głupotą. Tak,
ja nigdy nie będę dobra w poznawaniu ludzi. – A tak przy okazji to jestem
Maggie.
Przez sekundę zastanowiłam się co w takiej
sytuacji robi się dalej. W końcu wyciągnęłam nieśmiało dłoń w jej kierunku.
Uścisnęła ją, odpowiadając:
– Herman, bardzo mi miło. – zrobiła krótką
pauzę. – Too... Co powiesz na mały spacerek w jakieś bezpieczniejsze miejsce?
Poznamy się lepiej i w ogóle.
Sprawiała wrażenie sympatycznej. A mnie samej
brakowało ludzi, trzeba przyznać. Przez ostatnie kilka dni odzywałam się tylko
okazjonalnie do samej siebie. Serio, idzie przez to stracić zmysły.
– Jasne, bardzo chętnie. – z tymi słowami,
pierwszy raz od niepamiętnych czasów, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Prawdziwy i szczery uśmiech.
Ruszyłyśmy przed siebie, wzajemnie opowiadając
sobie o naszych osobach.
<Herman? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz