Promienie zachodzącego słońca przebijały się
przez brudne szyby okna. Aly stała przy stoliku i rozdzielała zioła do
suszenia. Spojrzała jeszcze raz w torbę. Kurde znów zapomniałam o babce, pomyślała,
cóż będę musiała znów się wybrać, ale to już jutro rano. Podeszła do sznureczka
i pozawieszała je, by szybciej wyschły. Postanowiła się przejść po szkole. Nie
miała ochoty spędzić ich w klasie. Postanowiła pójść do chorych, zobaczyć czy
wszystko w porządku i, czy nie potrzebują może pomocy. Ruszyła w kierunku
pomieszczenia, w którym znajdowali się chorzy. Na prymitywnych łóżkach leżeli
chorzy. Był to młody chłopak około 16 lat oraz 30-latek. Podeszła do nich i
sprawdziła ich temperaturę oraz wysłuchała ich oddech i bicie serca.
– No...
– Uśmiechnęła się – Jeszcze parę dni i będziecie mogli wyjść.
Podniosła się i wyjęła kolejne zioła by
zaparzyć z nich wywar. Chłopak podniósł się i przywitał się z mężczyzną.
Odwróciła się. Był on wysoki oraz miał białe włosy. Widać było, że nie miał
humoru.
– Witaj. – Odezwał się ów mężczyzna – Jak się
czujecie?
Chłopki milczeli, więc odpowiedziała za nich.
– Są całkiem zdrowi – Spojrzała na niego –
Tylko oby jeszcze poleżeli kilka dni i będą już zdrowi.
Poczuła chłodny wzrok na swojej twarzy. No
cóż, pomyślała, chyba nie będzie aż tak źle?...
Ethan? Wybacz, że tak krótko, lecz miałam długą przerwę od opowiadań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz