- Tak, nieopodal jest park Wiktorii. Trochę
zaniedbały, ale wciąż sprawia wrażenie pięknego. Jestem Evan, dość nietypowy
czas na rozpoczęcie nowej znajomości, nieprawdaż? – nie okazałem tego na
twarzy, ale w duszy lekko się uśmiechnąłem ze swojego, jakże idiotycznego
tekstu. Chłopak spojrzał na mnie, ale po chwili wrócił do siostry. Ayako zaczął
czegoś szukać. Może coś co było dla dziewczyny ważne? Również przeszedłem
wzrokiem po okolicy, jedyne co się rzucało w oczy była sterta ciuchów rzucona
na ziemię byle jak, oraz dwa plecaki. W końcu zapytałem. – Za czym się tak
rozglądasz?
- Chciałbym znaleźć łopatę, aby móc zakopać
Mię. – odparł nie zaprzestając poszukiwań. Wstał i obserwował okolicę, nie
odstępując na krok od ciała siostry.
- Mogę zadzwonić po kumpli, przyniosą łopatę i
pomogą ci zakopać.
- Nie, chcę sam to zrobić. – przerwał mi. Jego
stanowczy głos dał mi do zrozumienia, że naprawdę nie chce czyjejś pomocy. Chce
to zrobić sam, jako brat.
- Dobrze, w takim razie poproszę ich tylko i łopatę.
– brzmiało to tak jakbym chciał siebie podnieść na duchu, po tym jak zostałem w
pewnym sensie odrzucony. Odsunąłem się kawałek. Wyjąłem telefon z kieszeni
plecaka i wybrałem numer. – Johnson, przynieś szpadel. Lokalizację podam ci w
smsie. Co masz na myśli „jestem zajęty”? Pewnie znowu się obijasz na dachu.
Dobra, czekam. – rozłączyłem się i podszedłem do chłopaka. – Będzie za jakieś
15 minut. – powiedziałem. Włączyłem gps’a i wysłałem Johnosonwi lokalizację.
Wrzuciłem telefon z powrotem do plecaka i przykucnąłem. – Może masz ochotę coś
powiedzieć o niej?
- Dlaczego?
- Wiesz, tak się robi na pogrzebie. Najbliższa
rodzina podchodzi do zmarłego, kładzie kwiaty i wypowiada kilka słów o ich
relacjach, życiu…
<Ayako?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz