3 sierpnia 2017

Od Avy CD Conor'a



Na środku drogi położyłam radio, po czym szybko wyszłam na dach. Pułapki zostały rozstawione. Włączyłam przyciskiem radio i czekałam aż się zbiegną, nie musiałam długo czekać. Kilka hord się zbiegło naliczyłam tak około setki. Sporo. Ustawiłam, włożyłam wybuchające pociski, wycelowałam i strzeliłam w parę głów. Schowałam się, wybuchy były potężne. Gdy ponownie spojrzałam przez celownik wszędzie krew i skrawki ciał. Spojrzałam dalej pusto. To idziemy dalej, czyli teraz jest już 3489 zabitych. Spakowałam do torby snajperkę rozłożyłam ją na części. Założyłam plecak i zeszłam po schodach pożarowych na dół. Poszłam do supermarketu. Wzięłam wrzuciłam do torby, butelki wody, alkoholu, papierowy żywność. Za tyłach miałam samochód opancerzony wszystko do niego wrzuciłam.
- Może tyle starczy. - wsiadłam do samochodu i ruszyłam droga była pusta. Zatrzymała się między budynkami. Weszłam po schodach przeciwpożarowych na dach. spojrzałam czy są jakieś nie było. Usłyszałam odgłos podeszłam zombie i jakiś chłopak ucieka. Nie przeskoczysz za mały rozbieg. W ostatniej chwili go złapałam i wyciągnęłam na dach.
Chłopak zrobił niezłego hałasu.
- Narobiłeś strasznie dużo hałasu... - podeszłam do krawędzi i rozejrzałam się.
-Ale przynajmniej już sobie odpuścili.
- Ta... Dzięki za pomoc. - powiedział, próbował się uspokoić. Biedny.
- Gdybyś się bardziej rozpędził to byś przeskoczył. - powiedziałam i podałam mu rękę. Spojrzał na mnie to na moją rękę, ujął ja po dłuższej chwili namysłu i się podniósł. Spojrzałam na niego musiałam podnieść głowę był stanowczo za wysoki. Podeszłam do krawędzi nie było niczego na drodze, to w takim razie można zejść. Pokazałam mu ręką, że ma iść za mną i być cicho o ile tak umie. Gdy już mieliśmy iść do samochodu zagrodził nam drogę zombie. Stanęłam przed chłopakiem, wzięłam pistolet z tłumikiem i strzeliłam w głowę. Trafiony zatopiony. Podeszłam do trupa, przekręciłam go i wyjęłam portfel.
- Joe Martin, nauczyciel, dwójka dzieci i żona. Źle trafiłeś Joe, nie byłeś przygotowany. Teraz jesteś w lepszym świecie. - wstałam i spojrzałam na chłopaka. - Idziesz czy będziesz tak stać? - Ruszył się, podeszłam do samochodu, wgramolił się na przednie siedzenie. Pojechałam w kilka miejsc coś załatwić.

Oczywiście sklep z bronią, elektronika, supermarkety, centrum handlowe.
- Ava, a ty.
- Conor.
- Dobra, jeśli chcesz możesz zostać w samochodzie, ja muszę iść do centrum handlowego. To zostaniesz tak? - spytałam, parkując za centrum handlowym.
- Idę z tobą. - oczekiwałam tego, to dobrze nie boi się. Wyszłam wzięłam drut oraz cienkie linki i rozprowadziłam je tak, aby zombie nie przeszły a, jak już to linki je przetną. Weszłam od tylu do centrum, przeszła kawałek i sprawdziłam, czy ktoś jest. Spojrzałam po sklepach, są puste. Podeszłam po wózek. Wchodząc do sklepów brałam ubrania, małe ubrań, czasem się trafił zombie.
- Pamiętaj, miej tłumik, a jak chcesz zabić ich nożem to zrób to.
***
Siedziałam na masce samochodu przy rzece. W centrum handlowym było sporo zombie, ale jak się jest cicho to oni was nie widza. Nawet jak zobaczą to po cichu da się ich zabić. Conor dalej był ze mną, ciekawe gdzie trzeba go zabrać, albo porzucić. Spojrzałam w niebo. Przejrzyste, niczym nie jest zbrukane. Nie to, co kraje.
- Conor. - wypaliłam
- No.
- Gdzie chcesz jechać? Gdzie mam cię zabrać? Jakieś konkretne miejsce? - leciało pytanie za pytaniem.
Spojrzałam na niego, ma jakieś 190 cm wzrostu. Mega wysoki. Mięśnie, blizny na dłoniach. Złapałam go za dłoń, czułam na sobie jego spojrzenie. Przejechałam kciukiem po jego bliźnie, raz za razem. Ciekawe co mu się stało. Patrzyłam na jego dłonie i nie dałam mu ich wyrwać. Dopiero po chwili przysunęłam go musiał się schylić, a ja go przytuliłam. Szepcząc — Musiało cię spotkać wiele smutnych wydarzeń, przykro mi. - jeszcze chwile go przytulałam, ale po chwili puściłam. Ponownie się położyłam.


< Conor? Conor co dalej, gdzie chcesz się wybrać? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy