Hee? Co tu się tak właściwie dzieje? Akcja toczy się tak szybko, że
nawet nie zdążyłem dobrze przeanalizować całej sytuacji. Wydawało mi się
dziwne, że ten chłopak tak po prostu do nas podszedł po otrzymaniu
informacji, że nie jesteśmy ugryzieni. Równie dobrze moglibyśmy to
ukryć, a i tak by się nie zorientował i potem połowa jego małego drzewka
genealogicznego w obozie poszłaby się je*ać. Tak już bywa kiedy masz do
czynienia z idiotami i nawet własnego brata uważasz za takiego flaczka,
ale no cóż zrobisz. Nie no.... bardzo go kocham, ale nie wiem dlaczego
tak naiwnie wierzy, ze ludzie są dobrzy i NA PEWNO każdy chce mu pomóc
przetrwać. Szliśmy spokojnym krokiem do ich.. siedziby? Chyba tak to
można nazwać. Pozostała cześć zespołu nie była specjalnie rozmowna, a
ich zimne spojrzenia zdecydowanie nie informowały o tym, że są to
pozytywnie nastawione do życia kucyki pony. Jeden różowy, a drugi
fioletowy z brokatem. Chociaż nie... inaczej! Dokładnie przyjrzałem się
najpierw tej "niby" piękniejszej części załogi czyli Avie. Przedstawiła
się sztywno co świadczyć mogło o jej nieciekawych przeżyciach i równie
beznadziejnym, ponurym charakterze. Włosy miała platynowe... o tak to
bardzo dobre określenie. Ich kolor jednak był tak tępy, że nawet kiedy
padało na nie światło dawały zimny odblask. To co najbardziej zwracało
na siebie uwagę w jej wyglądzie to zdecydowanie oczy w kolorze morskiej
wody i to tak czystej, że nawet ja, człowiek bez serca by się w nich
utopił. Dobra koniec tych rozważań na temat jej wyglądu - w każdym razie
różowy do niej nie pasuje, więc skoro już ma te błękitne oczy to niech
będzie błękitnym kucykiem. O tak, to zdecydowanie dobre połączenie.
Błękitny kucyk i jego towarzysz : przerośnięty Pompon o nazwie Conor.
- Gabriell, słuchasz mnie? - wyrwany z intensywnych zamyśleń przechyliłem
głowę w stronę Olivera, który tym czasem wręczał mi jakaś czarną opaskę
z nadrukowanym białym krukiem. - Nie odpływaj, bo potem nie będziesz
wiedział gdzie co jest.
- Ej Oliś... - złapałem go za ramię i przyciągnąłem do siebie tak, by
nastawił swoje uszko - Obiecałeś mi piękne kobiety, a ja tu widzę co
najmniej jednego kucyka, jednego przerośniętego tytana i...
- Twój lider, od dzisiaj. - poprawił mnie wcześniej poznany... Evan? Tak,
chyba tak. Ah ten alzheimer do imion. - Zawsze mogę odciąć ci język i
rzucić na pożarcie tym sztywniakom. Na pewno nie pogardzą. - powiedział
prosto z mostu. To chyba miało mnie przestraszyć, aczkolwiek średnio mu
wyszło. Jeszcze nie wie z jakimi bliźniakami ma do czynienia...
-Nawet jeśli mi język odetniesz to ci będę pisał wierszyki fiutem na
ścianie. - odwarknąłem jeszcze całkowicie normalnie. Moje zgryźliwe
komentarze nie były niczym nowym więc Oliver po prostu to olał, a nasza
droga Pani chyba się lekko zirytowała sądząc po jej ściągniętych
brwiach. Byli chyba w bliskich relacjach, albo ta lalunia czuła do niego
mięte. Chociaż może po prostu ze sobą sypiają, nie byłoby w tym
przecież nic dziwnego, chłopak ma swoje potrzeby.
- Evan, jak chcesz to ja go bardzo chętnie nauczę pokory... - zmierzyła
mnie swym zimnym spojrzeniem, na co ja odpowiedziałem tylko dostojnym,
bezceremonialnym... "Pfff".
- Ja bym się bał, że zrobi ci krzywdę. On jest jak głodna pirania... -
mruknął Oliver siadając sobie gdzieś z boczku i uważnie obserwując
sytuację. Miałem ochotę dalej prowadzić z nią ten bezsensowny dialog,
który i tak by przegrała, ale gdybym miał zamiar kłócić się z kobieta to
chyba życia by mi nie starczyło. Przez chwilę wyłączyłem się z rozmowy,
bo moja nowa koleżanka (czytajcie: niebieski kucyk) zajęła się chwilę
Oliverem i pouczaniem jego osoby. Bardzo chętnie bym się już stąd zmył,
ale jak na złość ten ogromny Pompon zaszedł mnie od tyłu, pociągnął za
kaptur przez co ja automatycznie cofnąłem się o dwa kroki do tyłu no i
potem standardowo założył mi go na łeb tak mocno bym nic nie widział.
- Gabryś, ja bym na twoim miejscu nie podskakiwał do Evan'a - puścił mnie
i jednocześnie zmusił do spojrzenia w jego stronę. Zamorduję gnidę..
- Powiedz do mnie tak jeszcze raz, a cie wykastruje... - prychnąłem poprawiając grzecznie kaptur
> Pompon? Znaczy... Conor? <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz