24 sierpnia 2017

Od Ethan'a CD Conor'a

- Co tu robisz, pół-wrono? - Ozwał się białowłosy zachrypniętym głosem. Już od dłuższej chwili nie miał do kogo otworzyć ust. Chłopak który na niego wpadł odskoczył, odwracając się do niego przodem. Chwila i już za plecami trzymał pistolet. Ręce białowłosego natomiast, nadal spoczywały schowane w kieszeniach skórzanej kurtki.
Ethan objechał przybyłego wzrokiem. Cóż, dawno nie widział nikogo tak wysokiego. Sprawiał wrażenie przerośniętego licealisty, mężczyzna jednak nie był mistrzem w szacowaniu wieku.
- Zwiedzam. - Ciemnowłosy przez chwilę badał sylwetkę Ethana w poszukiwaniu znaku drużyny. -  Psie. - Dodał z uśmiechem satysfakcji, który po chwili zastanowienia zmienił się w niepewne skrzywienie ust. Starszy zaśmiał się, jego mina naprawdę była komiczna.
- To moja działka. Nic tu po tobie chłopcze. - Brunet nie ruszył się ani o milimetr, jedynie przenosząc ciężar ciała na lewą nogę przekrzywił się lekko na bok.
- Zluzuj, przecież nie zrównam wszystkiego z ziemią. - Chłopak wzruszył ramionami. - To i tak ruina, co ci tak szkodzi? - Mruknął, przestępując z nogi na nogę.
- Może i ruina, ale dalej czyiś dom. - Ethan westchnął, zapinając kurtkę pod szyję. -Złóż broń, oprowadzę cię. -Chłopak po chwili wahania schował pistolet. Ethan ruszył przodem, ciężkim i powolnym krokiem wystukując rytm marszu. Co jakiś czas kątem oka sprawdzał, czy chłopak nie chce go przypadkiem poćwiartować. - Conor jestem. -Odezwał się, nagle równając się krokiem ze starszym.
- Miło poznać. - Odmruknął białowłosy, rozproszony w danym momencie głaskaniem wychudzonego kundla, który przewinął mu się pod nogami.
- Nie masz zamiaru mi się przedstawić? - Mężczyzna w odpowiedzi jedynie ogarnął twarz chłopaka litościwym spojrzeniem.
- Większość ludzi widząc to czerwone g*wno zna już moje imię. - Gestem głowy wskazał na przepaskę na swoim ramieniu.- Conor zmarszczył brwi, widocznie niezbyt interesowała go polityka między drużynami. - Mów mi Mistral.
- Powiedz mi kim naprawdę jesteś. - Chłopak naciskał. Ethan nie wiedział czy po prostu gra z nim w jakąś gierkę, czy rzeczywiście go nie zna.
- Zmuś mnie. - W ułamku sekundy mężczyzna zerwał się na równe nogi i ruszył biegiem między budynkami. Umiejętnie wymijał zdezorientowanych miejscowych. Cóż, oni i tak już wiedzieli,że ich lider jest trochę walnięty. Conor robił spore kroki, nie pozostając w tyle zafundował białowłosemu porządny wycisk. W końcu dopadł do jednej ze ścian i wdrapał się po wystających cegłach na dach budynku, cudem unikając chwytu za nogę. Pruł z dachu na dach po deskach które zawsze były tam ułożone. Niektóre odstępy udawało mu się nawet przeskoczyć.
Przebiegł zgrabnie po kolejnej desce. Już stawiał drugą nogę na dachu, gdy nagle w powietrzu rozniósł się trzask. Przez chwilę był świecie przekonany, iż był to wystrzał.
Odwrócił się do tyłu, by zobaczyć jak ciemnowłosy chłopak zwisa w dół, uwieszony na połowie deski na której właśnie stał. Jeden jego krok i mógłby się żegnać z życiem. Przez chwilę przypatrywał się jego nieudolnym próbom wciągnięcia się na górę i kaleczeniu dłoni wystającymi kawałkami drewna. W końcu złapał go pod łokcie, szybkim krokiem wciągając go bezpiecznie na dach, deska roztrzaskała się na ziemię.

 
<Conor? Trochę brakowena :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy