2 sierpnia 2017

Od Eizō CD Evan'a

– O ile można to nazwać domem – odpowiedziałem, wykrzywiając twarz w grymasie. – Ale nie. Może. Właściwie to nie wiem.
– Zdecyduj się. – Chłopak przewrócił oczami.
Nadal trzymał mokre ubrania w ręce, więc mój wzrok mimowolnie powędrował na odkryte partie ciała, które, krótko mówiąc, bardzo mi się spodobały. Z uwagą śledziłem kropelki wody, które skapywały z końcówek ciemnych włosów, aby następnie przenieść się na wyrzeźbione mięśnie i sunąć po nich w dół. Zdawałem sobie sprawę, że zapewne głupio wyglądałem, gapiąc się niczym ciele na malowane wrota, jednakże było mi trudno się powstrzymać. Nieczęsto miałem okazję na podziwianie takiego... przyjemnego widoku.
– To jak? – zapytał ponownie.
– Hmm? – Podniosłem wzrok na jego twarz, nie bardzo wiedząc o co chodzi. Jego naga klatka piersiowa skutecznie mnie rozpraszała. Znowu poczułem jak oblewam się rumieńcem, kiedy spojrzał na mnie z politowaniem.
– Co zamierzasz teraz zrobić?
– Po pierwsze zdjąć ten okropny sweterek – odparłem, ściągając z siebie mokrą fioletową szmatę. Było mi zimno, ale wolałem nie ryzykować, nosząc na sobie wilgotne ubrania. Nie uśmiechało mi się nagle zachorować, choć znając moje szczęście pewnie zaraz dopadnie mnie porządne przeziębienie, jeśli nie gorączka. – Po drodze mijaliśmy sklep z odzieżą, przydałoby się znaleźć coś cieplejszego. Bez mapy pewnie za bardzo się tutaj nie orientujesz?
– Nie bardzo.
– Ale wiesz skąd przyszliśmy? – zapytałem, rozglądając się na boki. Nie miałem zielonego pojęcia gdzie jesteśmy, zawsze byłem kiepski, jeśli chodzi o orientację w terenie.
– Tak, musimy tylko okrążyć rzekę – Ręką zatoczył łuk, wskazując drogę wiodącą na wschód. – Miejmy nadzieję, że zombie jest mniej na obrzeżach miasta.
Zadowolony wstałem z ziemi i wziąłem się za rozpinanie plecaka. Ze wszystkich znajdujących się w jego wnętrzu rzeczy, tylko notatnik nadawał się do wyrzucenia, reszta ocalała bez problemu. No, może prócz mokrej koszulki, ale ją akurat wolałem sobie zostawić. Dorwałem pierwszą lepszą paczkę żelek, akurat kiedy głośno zaburczało mi w brzuchu. Szybko rozerwałem opakowanie i wrzuciłem sobie do buzi kilka kolorowych misi.
– Głodny? – Wyciągnąłem rękę ze słodyczami w jego stronę, szczerząc się szeroko. – Mam też lizaczki jakbyś chciał chciał.

 
< Evan? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy