Odkręciłam i stałam przy murze pijąc czekałam na niego. Gdy wyszedł spojrzałam na niego.
- Czyżbyś zapłacił, jak miło. - podeszłam do niego, położyłam dłoń na jego klatce i tak stałam. Przez dłuższą chwilę tak stałam. Zanim się ruszyłam, poszłam na w inne miejsce. Jest tak pusto, jak nikogo nie było nawet martwych. Miło jest tak, popić. Piłam też trochę, zerkałam na Conor'a pił piwo. Uśmiechnęłam się tylko, złapałam go za rękę i szłam tam gdzie mnie stopy poniosą. Zaplotłam z jego dłonią i przysunęłam się bliżej. - Czemu jesteś taki ciepły? - choć byłam wystawiona lekko to i tak mówiłam jak należy.
- Faceci tak już mają, uważaj. - powiedział, ja nie wiedziałam o co chodzi. Potknęłam się? Zostałam złapana. - Mówiłem uważaj, patrz pod nogi. - wywrócił oczami. Chcę coś zrobić, ale co.
- Conor.
- He?
- Zatańcz ze mną. - pociągnęłam go w miejsce, gdzie grała muzyka, w sumie to ja słyszałam. Conor też ją słyszał, ale nie dane mi było iść dalej. Wzięłam go za rękę i szybko weszłam do budynku, zamknęłam w jednym z nim. Żeby mieć chwile. - Czemu tu jesteśmy? - spytał
- Spójrz przez okno. - powiedziałam i piłam dalej. Zapomniałam, że muzyka gra, aby zwabić umarłych i aby móc do nich strzelać. Tak właściwie to ja tak zrobiłam. Poczekajmy do świtu to wrócimy. Jest materac, butelki wody koc. Wszystko. - Twoja miejscówka? - spytał
- Mam ich kilka w mieście. - siadłam na materacu i poklepałam miejsce obok siebie. - myślałeś kiedyś co będziesz robić, gdyby nie doszło do apokalipsy? Ja pewnie może być wyjechała w ciepłe kraje i może strzelała albo coś innego. - powiedziałam, kiedy usiadł obok mnie.
- Czemu masz zasłonięte jedno oko? - spytał. No właśnie czemu, mam to drugie oko dziwne, takie nieludzkie. Aby nikt nie mógł na nie patrzeć jest straszne. Lepiej jest jak nikt, nie patrzy na nie.
- Czemu, tak jakoś nikt nie chce na nie patrzeć. - oparłam głowę o ramię Conor'a. Napiłam się. On również.
- Pokaż, chce zobaczyć. Miałaś takie od urodzenia? - spytał. Jestem wybrykiem natury, tak takie od urodzenia.
- Po co chcesz na nie patrzeć. Tak od urodzenia. - powiedziałam. Zdjął mi opaskę. Szybko się zerwałam i zasłoniłam oko dłonią. - Co ty robisz, oddaj mi opaskę. - powiedziałam zła. Zabrał mi dłoń i ja trzymał. Zamknęłam oko - Otwórz oko, chce zobaczyć. - uniósł mój podbródek. Otworzyłam, patrzył.
- Mówiłam. Jest inne. Zasłonić je muszę. - powiedziałam.
- Jakie ono piękne. Czerwona źrenica, a białko całe czarne. Czemu masz takie? - przytuliłam go, do siebie.
- Nie wiem czemu. Nieliczni je widzieli. - mocniej go przytuliłam.
Conor?
- Czyżbyś zapłacił, jak miło. - podeszłam do niego, położyłam dłoń na jego klatce i tak stałam. Przez dłuższą chwilę tak stałam. Zanim się ruszyłam, poszłam na w inne miejsce. Jest tak pusto, jak nikogo nie było nawet martwych. Miło jest tak, popić. Piłam też trochę, zerkałam na Conor'a pił piwo. Uśmiechnęłam się tylko, złapałam go za rękę i szłam tam gdzie mnie stopy poniosą. Zaplotłam z jego dłonią i przysunęłam się bliżej. - Czemu jesteś taki ciepły? - choć byłam wystawiona lekko to i tak mówiłam jak należy.
- Faceci tak już mają, uważaj. - powiedział, ja nie wiedziałam o co chodzi. Potknęłam się? Zostałam złapana. - Mówiłem uważaj, patrz pod nogi. - wywrócił oczami. Chcę coś zrobić, ale co.
- Conor.
- He?
- Zatańcz ze mną. - pociągnęłam go w miejsce, gdzie grała muzyka, w sumie to ja słyszałam. Conor też ją słyszał, ale nie dane mi było iść dalej. Wzięłam go za rękę i szybko weszłam do budynku, zamknęłam w jednym z nim. Żeby mieć chwile. - Czemu tu jesteśmy? - spytał
- Spójrz przez okno. - powiedziałam i piłam dalej. Zapomniałam, że muzyka gra, aby zwabić umarłych i aby móc do nich strzelać. Tak właściwie to ja tak zrobiłam. Poczekajmy do świtu to wrócimy. Jest materac, butelki wody koc. Wszystko. - Twoja miejscówka? - spytał
- Mam ich kilka w mieście. - siadłam na materacu i poklepałam miejsce obok siebie. - myślałeś kiedyś co będziesz robić, gdyby nie doszło do apokalipsy? Ja pewnie może być wyjechała w ciepłe kraje i może strzelała albo coś innego. - powiedziałam, kiedy usiadł obok mnie.
- Czemu masz zasłonięte jedno oko? - spytał. No właśnie czemu, mam to drugie oko dziwne, takie nieludzkie. Aby nikt nie mógł na nie patrzeć jest straszne. Lepiej jest jak nikt, nie patrzy na nie.
- Czemu, tak jakoś nikt nie chce na nie patrzeć. - oparłam głowę o ramię Conor'a. Napiłam się. On również.
- Pokaż, chce zobaczyć. Miałaś takie od urodzenia? - spytał. Jestem wybrykiem natury, tak takie od urodzenia.
- Po co chcesz na nie patrzeć. Tak od urodzenia. - powiedziałam. Zdjął mi opaskę. Szybko się zerwałam i zasłoniłam oko dłonią. - Co ty robisz, oddaj mi opaskę. - powiedziałam zła. Zabrał mi dłoń i ja trzymał. Zamknęłam oko - Otwórz oko, chce zobaczyć. - uniósł mój podbródek. Otworzyłam, patrzył.
- Mówiłam. Jest inne. Zasłonić je muszę. - powiedziałam.
- Jakie ono piękne. Czerwona źrenica, a białko całe czarne. Czemu masz takie? - przytuliłam go, do siebie.
- Nie wiem czemu. Nieliczni je widzieli. - mocniej go przytuliłam.
Conor?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz