Białowłosy rozerwał wieczko pudełka na pół, przysłowiowo nie pierdoląc
się ze zrywaniem taśmy zabezpieczającej opakowanie. Następnie rzucił je
na biurko, tuż przed dłonie dziewczyny które spokojnie spoczywały na
blacie od dobrej chwili. Zaskoczone dziewczyna poderwała rękę do góry.
Dopiero orientując się iż to jedynie bardzo szanowane przez nią
pudełeczko w dwóch kawałkach skrzyżowała ręce na piersi i zaczęła wbijać
wzrok w dłonie starszego, gdy ten bez pośpiechu rozwijał niewielką
karteczkę.
Zanim zabrał się za czytanie, Ethan wychylił ślepia z nad lektury przyglądając się dziewczynie. Nie wyglądała na specjalnie sfrustrowaną sytuacją, zdawała się wręcz rozluźniona co nie przypadło mu do gustu. Baza obcej drużyny to nie plac zabaw, do jasnej cholery.
Finalnie zwrócił oczy na wymazaną czarnym długopisem wiadomość, która mimo że pełna formalnych zwrotów wyglądała jak szkolny liścik rzucany za plecami nauczyciela.
"Drogi Ethanie,
Pamiętasz, że wisisz mi przysługę, prawda? Więc w ramach rekompensaty za twoją ostatnią akcję chcę, byś zajął się tą dziewczyną.
Wiem, że jesteś dyskretny i nie będziesz pytał, bardzo mi na tym zależy.
Odbiorę ją osobiście, gdy uznam to za stosowne. Do tego czasu masz jej pilnować."
Podpisano - Evan.
- Powiedziałbyś mi może, dlaczego mnie tu przysłał? - Odezwała się szaro włosa, delikatnie zirytowanym tonem.
- Szkoda,że go nie zapytałaś. Też chciałbym się dowiedzieć. - Ethan przeciągnął się by następnie podnieść się z krzesła. Delikatnie przejechał dłonią po lekko zakurzonym parapecie. Uśmiechnął się delikatnie na widok śniegu który zaczął pokrywać okolicę. - Nabroiłaś? Jesteś kryminalistką? - Starszy zachichotał delikatnie zataczając koła wokół dziewczyny.
- Mogę zacząć. - Odwarknęła, bawiąc się jakimś ostrzem trzymanym w tylnej kieszeni. - Masz zamiar mnie tu trzymać i zanudzić na śmierć? - Dodała.
- Skoro jesteś taką fanką rozrywki to trafiłaś na świetny moment. - Mężczyzna z zawadiackim wyrazem twarzy opuścił pokój, gestem każąc dziewczynie podążać za sobą. Gdy szli korytarzem był on dość opustoszały. - Tylko nie próbuj wywijać numerów, moi ludzie to nie święte krowy. - Mruknął, słychać charakterystyczny odgłos wyciąganego ostrza za swoimi plecami.
- Ta, jasne. - Dosłownie widział swoim trzecim okiem, że dziewczyna przewróciła oczami. Poczuł tę zniewagę każdym nerwem w swoim ciele.
W końcu dotarli do koryta rzeki, znajdującego się w pewnej odległości od szkoły. Ethan zastanawiał się, czy dziewczyna była jakimś skokiem na jego życie czy szpiegiem. Żywił do Evan'a sympatię, to prawda. Jednak przecież nie mógł wiedzieć na co ten może w danym momencie wpaść.
Przystanęli kilka metrów od grupy ludzi uwijającej się wokół rzeki. Na samej krawędzi stało dwóch mężczyzn oraz kobieta, wszyscy z linami zaciśniętymi wokół szyj. Drugi koniec każdej liny zamocowany był do kamienia oddalonego o parę metrów. Na przeciw każdej osoby stała długa deska prowadząca aż na drugi brzeg. - Będziesz miała co opowiadać, kiedy wrócisz do domu. -Uśmiechnął się przyjaźnie, gdy dziewczyna z konsternacją przypatrywała się osobliwej budowli.
- To jakaś chora gra? - Ava zmarszczyła brwi, z niedowierzaniem kręcąc głową.
Zanim zabrał się za czytanie, Ethan wychylił ślepia z nad lektury przyglądając się dziewczynie. Nie wyglądała na specjalnie sfrustrowaną sytuacją, zdawała się wręcz rozluźniona co nie przypadło mu do gustu. Baza obcej drużyny to nie plac zabaw, do jasnej cholery.
Finalnie zwrócił oczy na wymazaną czarnym długopisem wiadomość, która mimo że pełna formalnych zwrotów wyglądała jak szkolny liścik rzucany za plecami nauczyciela.
"Drogi Ethanie,
Pamiętasz, że wisisz mi przysługę, prawda? Więc w ramach rekompensaty za twoją ostatnią akcję chcę, byś zajął się tą dziewczyną.
Wiem, że jesteś dyskretny i nie będziesz pytał, bardzo mi na tym zależy.
Odbiorę ją osobiście, gdy uznam to za stosowne. Do tego czasu masz jej pilnować."
Podpisano - Evan.
- Powiedziałbyś mi może, dlaczego mnie tu przysłał? - Odezwała się szaro włosa, delikatnie zirytowanym tonem.
- Szkoda,że go nie zapytałaś. Też chciałbym się dowiedzieć. - Ethan przeciągnął się by następnie podnieść się z krzesła. Delikatnie przejechał dłonią po lekko zakurzonym parapecie. Uśmiechnął się delikatnie na widok śniegu który zaczął pokrywać okolicę. - Nabroiłaś? Jesteś kryminalistką? - Starszy zachichotał delikatnie zataczając koła wokół dziewczyny.
- Mogę zacząć. - Odwarknęła, bawiąc się jakimś ostrzem trzymanym w tylnej kieszeni. - Masz zamiar mnie tu trzymać i zanudzić na śmierć? - Dodała.
- Skoro jesteś taką fanką rozrywki to trafiłaś na świetny moment. - Mężczyzna z zawadiackim wyrazem twarzy opuścił pokój, gestem każąc dziewczynie podążać za sobą. Gdy szli korytarzem był on dość opustoszały. - Tylko nie próbuj wywijać numerów, moi ludzie to nie święte krowy. - Mruknął, słychać charakterystyczny odgłos wyciąganego ostrza za swoimi plecami.
- Ta, jasne. - Dosłownie widział swoim trzecim okiem, że dziewczyna przewróciła oczami. Poczuł tę zniewagę każdym nerwem w swoim ciele.
W końcu dotarli do koryta rzeki, znajdującego się w pewnej odległości od szkoły. Ethan zastanawiał się, czy dziewczyna była jakimś skokiem na jego życie czy szpiegiem. Żywił do Evan'a sympatię, to prawda. Jednak przecież nie mógł wiedzieć na co ten może w danym momencie wpaść.
Przystanęli kilka metrów od grupy ludzi uwijającej się wokół rzeki. Na samej krawędzi stało dwóch mężczyzn oraz kobieta, wszyscy z linami zaciśniętymi wokół szyj. Drugi koniec każdej liny zamocowany był do kamienia oddalonego o parę metrów. Na przeciw każdej osoby stała długa deska prowadząca aż na drugi brzeg. - Będziesz miała co opowiadać, kiedy wrócisz do domu. -Uśmiechnął się przyjaźnie, gdy dziewczyna z konsternacją przypatrywała się osobliwej budowli.
- To jakaś chora gra? - Ava zmarszczyła brwi, z niedowierzaniem kręcąc głową.
- Chora? To ostre słowa, zważając na okoliczności. Ale tak, to pewnego
rodzaju gra. - Białowłosy ruszył do przodu, witając się z resztą załogi.
Trójka ludzi stała ze spuszczonymi głowami, w zupełnej ciszy.
-Zaczynajmy, nie mamy czasu tu marznąć! Jak wszyscy powszechnie wiemy ta
trójka delikwentów została oskarżona o zdradę oraz po dowiedzeniu ich
winy skazana na śmierć. - Ethan uniósł głos. - Wszyscy znamy zasady. Deski
są spróchniałe, jeśli się pod wami złamią zginiecie poprzez uduszenie.
Jeżeli zaś jakimś trafem uda wam się przejść na drugą stronę - jesteście
wolni. Ktoś ma jeszcze coś do dodania? - Mężczyzna obkręcił się na pięcie
wokół własnej osi, czekając na głosy sprzeciwu. Oczywiście nie nadeszły
one.
Można było usprawiedliwić kradzież, cudzołóstwo i inne okropieństwa. Ale nie zdradę. Nie tutaj.
W ciągu chwili wystrzał z broni obwieścił rozpoczęcie "biegu po życie". Cała trójka ruszyła ostrożnie do przodu. Pierwszy wpadł jeden z mężczyzn, widocznie nie udusił się natychmiast, gdyż jeszcze krzyczał. Ktoś nieudolnie zacisnął linę. Wkrótce jednak zamilkł.
Drugi z mężczyzn nie przebył o wiele dłuższej drogi niż jego towarzysz. Wkrótce druga deska złamała się na pół a facet z łopotem zleciał w dół. Rozległ się trzask- spadł na skały pod wodą. Struga wody zabarwiła się na mdły róż.
Kobieta radziła sobie najlepiej za sprawą mniejszej wagi, nie wywierała tak dużego naporu jak pozostali. Ava przystanęła obok Ethana. -Myślisz, że jej się uda? - Zagadała, z pasją wpatrując się w kobietę. Mężczyzna uśmiechnął się z politowaniem. - Spadnie. - Oznajmił, również przenosząc wzrok na kobietę. - Uszkodziłem je wszystkie.
Można było usprawiedliwić kradzież, cudzołóstwo i inne okropieństwa. Ale nie zdradę. Nie tutaj.
W ciągu chwili wystrzał z broni obwieścił rozpoczęcie "biegu po życie". Cała trójka ruszyła ostrożnie do przodu. Pierwszy wpadł jeden z mężczyzn, widocznie nie udusił się natychmiast, gdyż jeszcze krzyczał. Ktoś nieudolnie zacisnął linę. Wkrótce jednak zamilkł.
Drugi z mężczyzn nie przebył o wiele dłuższej drogi niż jego towarzysz. Wkrótce druga deska złamała się na pół a facet z łopotem zleciał w dół. Rozległ się trzask- spadł na skały pod wodą. Struga wody zabarwiła się na mdły róż.
Kobieta radziła sobie najlepiej za sprawą mniejszej wagi, nie wywierała tak dużego naporu jak pozostali. Ava przystanęła obok Ethana. -Myślisz, że jej się uda? - Zagadała, z pasją wpatrując się w kobietę. Mężczyzna uśmiechnął się z politowaniem. - Spadnie. - Oznajmił, również przenosząc wzrok na kobietę. - Uszkodziłem je wszystkie.
<Ava? Ty decydujesz o jej losie~>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz