Wyszedłem na mały spacer do pobliskiego parku,
w sumie to nie był on tak blisko, jakaś godzina drogi lub coś w tym stylu. Nie
miałem zbytnio planów na dzisiejszy dzień, może dlatego, że ostatnimi czasy
jest bardzo cicho, a nawet zbyt cicho. Pewnie zabrzmi to dziwnie, ale myślę, iż
to jest ten czas, który określamy „ciszą przez burzą”. Kto wie, może władze
postanowiły wytępić wszystkich buntowników z kraju? A może Zombie ewoluowały i
osiągnęły wyższy poziom inteligencji? Jak obcy.
Co ja
kurwa pierdole… Stanąłem na zakręcie i przez jakiś
czas spoglądałem przed siebie rozmyślając o czym przed chwilą kminiłem. Złapałem
się za brodę.
A co jeżeli obcy istnieją…? Może to przez nich
istnieje ten wirus. Nie. To definitywnie przez ludzi. Tak, to przez ludzi. Ale
hold on. Jakby oni wyglądali, ci obcy. Hmm… Z pewnością chciałbym jednego
spotkać, ale jeśli miałbym przez to zginąć, to podziękuję. Chociaż strasznie
interesuje mnie ten temat, tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
Ahh… A tak w ogóle to była chyba kiedyś taka
seria filmów „Obcy” albo się mylę. Zmarszczyłem brwi próbując sobie przypomnieć
co mi kiedyś mój druh opowiadał. Cały czarny, z zębami prawie jak u rekina,
ostrymi jak brzytwa i ohydnym śluzem, który tak naprawdę był żrącym kwasem, w
cholerę mocnym. Dzieciątka były składane w piersiach ofiary, żywej ofiary, aby
potem ją zabić swoimi narodzinami. Oh, hell no. Nie, nie, nie, nie. Nie przypominaj
sobie dalej, nie, nie, nie. Jebać obcych. Niech przepadną w zapomnienie. Uh, aż
mnie ciarki przeszły. Potrząsnąłem lekko głową na boki i powróciłem do spaceru.
W oddali zauważyłem dosyć wysoką osobę. Cóż, dość rzadko spotykam osoby wyższe
ode mnie, co podnosi mnie na duchu. Nie wyglądał na groźnego, jedynie jego
miecz trochę niepokoił. Aczkolwiek podszedłem.
- Hej, masz chwilkę na małą pogawędkę? –
zapytałem opierając się o murek, po czym na nim usiadłem. Chłopak nie wydawał
się być zainteresowany, ale nie odmówił. Od czego by tu… - Jestem Evan, a ty
wielkoludzie?
- Joseph. – odparł krótko. Nie jestem pewien
czy był skory do rozmowy czy tak tylko odpowiedział.
- Co tam porabiasz? Żyjesz jakoś na tym
spapranym świecie?
<Joseph?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz